środa, 5 lutego 2014

ROZDZIAŁ 17

           CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!
...
- Dobrze, dziękuję. - powiedziałam i pożegnałam się z tatą.
- Nie ma sprawy. - powiedział.
Wszyscy poszli w swoją stronę, tata, mama i Van poszli w stronę samochodu moich rodziców, a ja, Harry, Jess, Louis, Zayn, Liam, Niall i Justin weszliśmy do auta Tomlinsona.
- A po co jedziemy do restauracji? - zapytałam Jess.
- Musimy wam coś powiedzieć, mamy dla was niespodziankę. - powiedział nasz uśmiechnięty kierowca Lou.
Resztę drogi przemilczeliśmy. Po około 30min byliśmy pod budynkiem. Wyszliśmy z pojazdu i weszliśmy do restauracji.
- Dzień dobry, my mieliśmy zarezerwowany stolik dla 8 osób. - powiedział Harry.
- Tak, stolik jest na końcu pomieszczenia. - wskazał ręką na stolik.
- Dziękujemy. - powiedział Justin i wszyscy skierowaliśmy się w stronę wskazanego stolika.
Po 15min podeszła do nas kelnerka.
- Mogę przyjąć zamówienie? - zapytałam uśmiechając się przyjaźnie.
- Tak, poprosimy 8 porcji spaghetti i wino. - powiedział Niall.
- Dobrze, za chwilę będzie. - powiedziała i odeszła.
- To co chcieliście nam powiedzieć? - zapytała Jessica.
- No mamy dla was niespodziankę. - powiedział uśmiechnięty Zayn 
- To już wiemy. - powiedziałam uśmiechając się.
- Jutro o 18 mamy samolot do Grecji, jedziemy tam na 10dni. - powiedział Liam.
- Wow, naprawdę? - zapytała blondynka.
- No nie na niby. - odpowiedział jej sarkastycznie Louis.
- Jejku, dziękujemy. - powiedziałyśmy równo, podeszłyśmy do każdego z nich i przytuliłyśmy.
- Nie ma sprawy.  - Justin.
- A co z waszą trasą? - zapytałam. 
Przecież za około półtora miesiąca mają trasę.
- No nasz menadżer sam nam zaproponował odpoczynek. - wytłumaczył nam Liam.
- Aha. - odpowiedziałyśmy równo.
Po chwili przyszła ta sama kelnerka z naszymi zamówieniami.
- Dziękujemy. - powiedziałam.
Odeszła, a my zabraliśmy się do jedzenia.
Po zjedzeniu pogadaliśmy jeszcze chwilę i wyszliśmy z budynku. Była już prawie 23. Po niecałych 20min byliśmy już w domu. Wszyscy skierowaliśmy się do swoich pokoi. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Słyszałam już tylko jak Harry wchodzi do łazienki, później zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się o godzinie 9, szybko wstałam i poszłam do łazienki, i wzięłam odprężającą kąpiel. Po 30min wyszłam, ubrałam bieliznę, a następnie założyłam to samo co miałam wczoraj kiedy pakowałam Van do moich rodziców. A skoro o nich mowa to do nich zadzwonię. Wybrałam numer do mojego taty i przyłożyłam telefon do ucha. 
- Hallo. - usłyszałam męski głos.
- Cześć tato i jak radzicie sobie? - zapytałam.
- Jasne, Vanessa jest bardzo grzeczna. - powiedział, a ja się zaśmiałam.
- To dziwna, bo zazwyczaj biega po całym domu i krzyczy. - powiedziałam i tym razem mój tata się zaśmiał.
-No dobra to ja kończę, muszę zrobić małej śniadanie, a ty się pakuj. - powiedział. - Cześć.
- Papa. - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Wyjęłam z szafy dużą walizkę i zaczęłam się pakować.
Schowałam do niej bardziej letnie ciuchy:
- 3 bluzki na krótki rękaw,
- 8 bluzek na ramiączkach,
- 1 bluzkę na długi rękaw,
- 1 parę długich spodni,
- 2 pary krótkich spodenek,
- 3 spódniczki,
- 2 sukienki,
- 10 majtek,
-  5 par skarpetek,
- 5 staników,
- 2 pary trampek ( czarne conversy i zwykłe białe ),
- 1 para sandałów,
- 2 pary japonek,
- biżuterię ( naszyjniki, kolczyki, bransoletki itp )
- kosmetyki ( dezodorant, perfumy, błyszczyki, podkład, bronzer, tusz do rzęs, cienie do powiek itp ).
- szczotka do włosów,
- gumki do włosów,
- szczoteczka do zębów,
- strój kąpielowy,
- krem z filtrem,
- krem do twarzy, ciała i rąk.
Po skończonym pakowaniu zeszłam na dół, a wszyscy oglądali telewizję.
- A wy się nie pakujecie! - krzyknęłam, a oni podskoczyli na kanapie, na co ja się zaśmiałam.
- Bosze, dziewczyno nie strasz. - powiedział Niall.
- Przepraszam, nie chciałam was wystraszyć, ale jest już 13, a wy się jeszcze nie spakowaliście, chyba. - powiedziałam.
- Rzeczywiście, przecież dzisiaj lecimy. - powiedziała Jessica i pobiegła na górę.
- To idźcie się pakować, a ja zrobię jakiś szybki obiad. - powiedziałam im, a oni wstali i rozeszli się do swoich pokoi. 
Ja poszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę, ale nic tam nie znalazłam, a nie widziałam żadnego sensu żeby przed wyjazdem iść na zakupy więc postanowiłam zamówić pizze. Postanowiłam zamówić 4 giganty. Po zamówieniu pozostało mi tylko czekać. Już po 5min zaczęłam się nudzić więc poszłam do sypialni mojej i Harrego żeby przygotować sobie ciuchy na podróż. Weszłam po schodach, ale zanim poszłam do pokoju, weszłam jeszcze do Jess.
- I jak idzie pakowanie? - zapytałam.
- Nie najgorzej za jakieś 30min powinnam skończyć. - powiedziała.
- Ok, zaraz przyjedzie pizza. - powiedziałam.
- Dobra. - wyszłam z pomieszczenia i poszłam do sypialni.
- Jak pakowanie?
- Źle, musisz mi pomóc, bo nie wiem czy tam będzie gorąco czy raczej chłodno. - powiedział.
- Będzie bardzo zimno. - powiedziałam sarkastycznie, ostatnio bardzo często mi się to zdarza.
- Naprawdę? Jejku to muszę od nowa się spakować. - powiedział.
- Harry idioto żartowałam. - powiedziałam.
- Aaaa, okey to dlaczego mnie kłamiesz, a ja w odpowiedzi się głośno zaśmiałam.
- Ja muszę sobie przygotować ciuchy, a ty skończ się pakować. 
- Właściwie to już skończyłem. - powiedział, podszedł do mnie, objął mnie w tali od tyłu i pocałował w policzek, a ja się uśmiechnęłam pod nosem. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To pizza, idź zawołaj wszystkich na dół, a ja pójdę odebrać. - powiedziałam, cmoknęłam go szybko w usta i zbiegłam po schodach. Otworzyłam drzwi wejściowe zapłaciła, odebrałam pizze i ruszyłam do jadalni, w której już wszyscy siedzieli.
- Może ktoś mi pomoże? - zapytałam.
- Nie, nie ma chętnych. - powiedział Zayn.
- Ja pomogę. - powiedziała Jess, wstała i zabrała dwie pizze.
- Dzięki, jedyna normalna w tym domu. - powiedziałam, a ona się cicho zaśmiała.
- Dlaczego tego jest tak mało? - zapytał Niall patrząc na "tylko" 4 giganty.
- Mało? Ja nie zjem więcej niż 3 kawałki. - powiedziałam, a blondynka mi przytaknęła.
- Ja rozumiem Niall, że ty lubisz dużo jeść i nigdy nie jesteś najedzony, ale żeby jeść tak dużo. - powiedziała Jess.
- Przecież to nie jest moja wina! - pisnął, a ja wybuchłam głośnym śmiechem, a reszta patrzyła na mnie jak na debilkę, a ja nie mogłam przestać się śmiać. Po jakimś czasie się uspokoiłam.
- Dobra jedźcie, bo dochodzi 15, a my jeszcze musimy tam dojechać. - powiedziałam. Po 20min nie było już pizzy.
- Ja nie sprzątam! - krzyknęłam i pobiegłam na górę. Zdarzyłam jeszcze usłyszeć Jess, która również krzyknęła to co ja, a następnie marudzenie chłopaków, ale szczerze zignorowałam to. Kiedy weszłam do pokoju wzięłam wcześniej przygotowane ciuchy i skierowałam się do łazienki. Tam się ubrałam,     

 pomalowałam, a włosy związałam w wysokiego kucyka. Wieczorami w Londynie było już chłodno więc nałożyłam jeszcze jeansową, wiosenną kurteczkę. Spryskałam się perfumami i zeszłam na dół ze swoją walizką i podręczną torebką. W walizce na wszelki wypadek miałam średniej wielkości torbę, bo drugiej walizki bym nie zmieściła więc wzięłam torbę, a dobrze wiem, że jak będziemy z tamtąd wracać to będzie więcej rzeczy do pakowania. Po zejściu do salonu postawiłam tam moją wielką walizkę i usiadłam na kanapę. Wow, pierwszy raz byłam pierwsza.  Po chwili zeszła Jessica, postawiła swoją walizkę obok mojej i usiadła koło mnie. 
- Nie ma jeszcze chłopaków? - zapytała.
- Nie, też się zdziwiłam. - powiedziałam.
Jess była ładnie ubrana  i jak zawsze miała lekki makijaż,   

 ale w takim było jej najlepiej.  Po niecałych 10min zeszli wszyscy chłopcy. Zabrali nasze walizki i poszli w stronę samochodu. Ja z Jess weszłyśmy do środka, a po chwili ruszyliśmy w stronę lotniska.
- Mamy jeszcze półtorej godziny do odlotu, zdążymy? - zapytałam.
- Nie wiem. - powiedział Louis. - Postaram się. 
- Dobra. - powiedziałam i wtuliłam się w ramię Hazzy.
Po chwili obudziło mnie wołanie Harrego żebym wstawała, bo się spóźnimy. Szybko wyszłam z samochodu, wzięłam swoją walizkę i całą 8 ruszyliśmy w stronę budynku lotniska, a następnie na odprawę. Kilka minut przed odlotem samolotu weszliśmy na podkład, zapieliśmy pasy i wzbiliśmy się w powietrze. Podróż miała trwać około 6godzin więc postanowiłam iść spać. Położyłam głowę na kolana Harrego, ale chłopak nie pozwolił mi spać, powiedział, że później nie zasnę w nocy więc musiałam jakoś przesiedzieć te kilka godzin i się nudzić. Przesiedziałam spokojnie pierwszą godzinę, ale później nie miałam co robić, a najgorsze jest to, że od słuchania muzyki wyładował mi się telefon i co ja teraz zrobię.?
- Harry? - powiedziałam.
- Co? 
- Dasz mi swój telefon, bo mi się bateria rozładowała, proszę. - zrobiłam słodkie oczka.
- A może chcesz poczytać, bo wziąłem jakieś książki? - zapytał.
- No dobra. - odpowiedziałam.
On podał mi książkę, a ja zabrałam się za czytanie jej. Była strasznie nudna, ale nie chciałam już marudzić. Zobaczyłam, ża Jess śpi.
- Dlaczego ona może spać, a ja nie? - zapytałam z wyrzutem?
- Jejku jak masz zamiar tak marudzić to idź spać.  - powiedział,a ja sie zaśmiałam. Położyłam się na jego kolanach i poszłam spać. Miałam bardzo dziwny sen. Opowiem wam go w skrócie. 
Lekarze próbowali uratować życie jakieś dziewczynie, wiem tylko tyle, że miała brązowe włosy. Nie udało im się, zmarła.
Ciekawe czy ten sen był po prostu głupim snem czy to się wydarzy naprawdę, a jeśli tak to kim jest ta dziewczyna? Nie będę się teraz tym zadręczać, co ma być to będzie, prawda? Nie wiem, z tego wszystkiego się obudziłam. 
- Kiedy lądujemy? - zapytałam Harrego.
- Za niecałą godzinę. - powiedział uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- Ok, dzięki, czyli muszę się jeszcze ponudzić? - zapytałam.
- Przykro mi. - powiedział i zrobił smutną minkę na co ja znowu wybuchłam głośnym śmiechem, a ludzie znowu tak jak w domu przy obiedzie, patrzyli na mnie jak na jakąś idiotkę. No cóż, nie moja wina...

        CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!
    Dla ciebie to chwila,a dla mnie to bardzo dużo znaczy!!! 
_________________________________________
Hejka jutro nie dam rady dodać rozdziały 18, bo mam test z matmy :(  Ale myślę, że w piatek dodam :))
 
 

1 komentarz: